Tym razem krótka zajawka filmowa zamiast pełnej relacji, postanowiłam podzielić się z Wami rozważaniami na temat jednego z boulderów, z którymi walczyłam w trakcie weekendowego treningu na Śląskiej Lidze Boulderowej:
“Ten boulder nie jest do zrobienia! Jest po prostu za trudny dla mnie!” – Pomyślałam po pierwszej próbie. Po chwili jednak wróciłam – postanowiłam, że mimo frustracji mogę się wiele nauczyć, przy okazji podszlifować swoje słabe strony (kompresja + ruchy z haczeniem pięty) w bezstresowych warunkach. Po ok. trzydziestu minutach udało mi się jednak skleić boulder w całości.
Wniosek mam jeden – moja pewność siebie (w kontekście wspinaczkowym) kuleje zdecydowanie bardziej, niż wspinanie po kompresyjnych baldach z oblakami i haczeniem pięty…