“Rok temu z Warszawy wróciłam z tytułem zwyciężczyni, jak będzie w tym roku?” Nie było możliwości zaspokoić moją ciekawość w sposób inny, niż wystartowanie w drugiej edycji zawodów Crux Open 2019! Jeżeli jesteście ciekawi co się wydarzyło w tym roku – zapraszam do przeczytania mojej relacji!
Pierwsze dwie rundy przebiegły bardzo dobrze, wraz z Idą Kupś ukończyłam eliminacje i półfinał pokonując wszystkie bouldery. Byłam bardzo podekscytowana z tego powodu. Awans do finał był planem minimum, a na liście finalistek wylądowałam jako jedna z faworytek zawodów. Czas na finał!…
Pierwszego balda nie udało mi się pokonać, mimo bardzo obiecujących prób (spadłam kilka razy trzymając ręką ostatniego chwytu…)
Na drugim walczyłam z kompresją próbując przejść przed paczkę przed topem, niestety bez skutku …
Na trzecim boulderze oddałam kilka bardzo wymagających prób próbując pokonać koordynacyjny ruch w połowie ściany, następnie (w końcu!) dochodzę do ostatniego chwytu, ale już brakuje mi sił żeby dołożyć drugą rękę do obłej paczki topowej.
Myślę, że mogłam lepiej rozegrać tę rundę 🙂 Najważniejszą częścią zawodów nie jest finał, tylko moment w którym uświadamiam sobie jakie popełniłam błędy i zdaję sobie sprawę ze swoich słabych stron. Tym razem zauważyłam braki w:
– Koncentracja i skupienie
– Bycie “tu i teraz”
– Siły i przygotowanie, świeżość przed wymagającym wspinaniem – po boulderach finałowych wspinało mi się najgorzej, były zdecydowanie najtrudniejsze.
Są to często spotykane braki wśród wspinaczy, nad którymi będę pracować w najbliższym czasie 🙂
Dziękuję bardzo organizatorom, rywalkom, moim znajomym, sponsorom oraz Szymonowi i Oli za piękne zdjęcia!
Podziękowania specjalne dla organizatorów, silnych rywalek, które bardzo lubię i podziwiam, dla moich bliskich i przyjaciół, dla sponsorów i dla Szymona i Oli za zdjęcia.